czwartek, 31 lipca 2008

Beitar - Wisła 2:1

Nie wiem, czy ktokolwiek z zawodników Wisły wie jak to sie stało, że przegrali wygrany mecz. Ja naprawdę nie wiem jak to się stało. Wisła poza kilkoma błędami Baszczyńskiego (bardzo nierówny mecz) i Pawełka była w nim absolutnym suwerenem. Sytuacją, która rozstrzygnęła losy meczu był pad Sobolewskiego, który cwaniactwa uczył się chyba w PRLu. Dotknięcie było, ale metr przed polem karnym. Gdyby wtedy upadł byłby wolny i jakaś kartka dla Izraelczyka, kto wie czy nie czerwona. Polak jednak wolał podbiec metr do pola karnego i zamiast strzelać na bramke, co wyraźnie widać było możliwe teatralnie upadł. Totalne kuriozum. Wisła stanęła i w tej samej akcji straciła bramkę wyrównującą. Przypomina sie nieuznany gol w Atenach, gdzie także w tej samej akcji stracili gola. Czy kiedykolwiek się nauczą, że gra się do gwizdka? Że groźne kontry się przerywa?

Sam mecz był w wykonaniu Wisły całkiem niezły. Widać, że Skorża coś z nimi robi na zgrupowaniach, że czegoś ich uczy (kombinacyjne wykonanie rzutu rożnego, majstersztyk). Przynajmniej do straconej bramki i do pewnego momentu po jej straceniu. Sytuacje były i co ciekawe to nie Brożek tym razem był królem marnowania. Bardzo słabo się prezentuje obrona, coś z czym wydawało się Wisła nie ma problemu. Cleber kolejny raz w pucharowym meczu zaprezentował sie fatalnie. Przy pierwszej bramce to właśnie on zawalił, wyraźnie lekceważąc nacierającego piłkarza Beitaru. Przy drugiej mimo, że większą wine ponosi Cantoro, to także Cleber ponosi część winy, nie przechodząc do krycia wchodzącegpo w pole karne zawodnika. Nawet poza tymi sytuacjami grał bardzo niepewnie, wiele niedokładnych podań, piłek wybijanych na oślep. Najsłabsze ogniwo Wisły. Baszczyński jak pisałem bardzo nierówno, w ofensywie był chwilami naprawdę niezły, w defensywie wiele jednak błędów. Podobnie Piotr Brożek, który jeszcze sporo się uczyć musi gry na obronie. Cantoro póki miał siły, grał bardzo dobrze. Jednak około 60minuty zaczął się jego kryzys, który jak wiemy zaowocował stratą bramki. Takie rzeczy trener musi wiedzieć i musi dokonywać zmian. Pomijam nawet fakt, że nie było w zasadzie kogo wpuścić, ale ktoś siedział na tej ławce i biegać chyba umie? Sobolewski poza tą feralną sytuacją bardzo dobry w destrukcji i w sumie zaliczył poprawny mecz. Jirsak to samo, kilka naprawdę znakomitych kombinacji z jego udziałem i znakomite dośrodkowania. Szykuje się lider tego zespołu. Zieńczuk, cóż, znów spalił się w ważnym meczu. Nie zagrał może fatalnie, ale zdecydowanie zbyt mało widoczny, zbyt mało go było z przodu. Pozostała dwójka najlepszych zawodników na boisku Boguski i Brożek. Drugi zagrał znakomity mecz, ale jednak widać, że brakuje mu partnera. Jeśli Wisła kupiłaby kogoś przyzwoitego do ataku, w lidze na pewno nie byłoby na nią mocnych, a puchary stałyby otworem. Tak, wiele jego wysiłków się marnuje. Boguski, gdyby wykorzystał stuprocentową sytuację byłby pewnie graczem meczu, tak jego występ pozostawił spory niedosyt. Ale postępy czynione przez niego są naprawdę warte uwagi. Zmiany wniosły trochę ożywienia, szkoda, że Niedzielan nie zdecydował się strzelać z prawej nogi. Został nam Pawełek, który poza błędami, po których nic się złego nie stało, zagrał przyzwoicie. Pierwsza bramka nie była jego winą, mimo, że był trochę źle ustawiony.

Mecz powinien się zakończyć dwubramkowym zwycięstwem Wisły. Tak w rewanżu to Wisła musi atakować, Beitar przyjedzie grać z kontry, z której będzie o wiele groźniejszy niż z gry pozycyjnej. Naprawdę różnie może być, nawet wysoka wygrana Wisły jest możliwa bo Beitar to bardzo przeciętny zespół. Pokpili sprawę strasznie...

piątek, 25 lipca 2008

O co ta zadyma?

Zadyma w pierwszej lidze sięga zenitu. Nikt nie wie o co chodzi, większość dziennikarzy drapie się po głowie i większość krytykuje PZPN. Gdzie nie wiadomo o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze...

Krótko podsumujmy. Trybunał arbitrażowy PKOL przywrócił do ligi Lubin i Widzew, pozbawiając miejsca Gdynię. Powołuje się przy tym na wewnętrzne przepisy PZPN nie patrząc, że decyzja stoi w sprzecznośći z wcześniej podjętą przez Trybunał. Teraz prześledźmy sprawę bliżej. Szefem PKOL jest Piotr Nurowski, człowiek, tylko złośliwy by to napisał, o wspaniałym czerwonym życiorysie. Andrzej Rusko to szef samozwańczej organizacji Esktraklasy S.A.. To bardzo ciekawa organizacja. Cała jej działalność ogranicza się do pobierania kasy z Canal+ i sponsora tytularnego i rozdawania jej klubom (dobra, jeszcze negocjują z tymi podmiotami, ale to chyba może małpa zrobić). A co zostanie, to wiadomo... No i co w tej sprawie najważniejsze, Rusko to bardzo oddany przyjaciel Nurowskiego. Obydwaj grają o dziesiątki milionów Euro mających spłynąc do Polski z okazji mistrzostw. Jeśli bowiem uda się wysadzić PZPN (który broni decyzji o degradacji) to będzie można przejąc decyzyjnośc finansową w związku, a co za tym idzie wpływ na wszystkie przetargi na EURO. Prawda, że proste, już w studiu TVN24 Romek Kosecki (PO) straszył, że Platini może się zdenerwować skargamni wysyłanymi przez polskie kluby do UEFA. Ciekawe artykuły pisze Przegląd Sportowy, który wyraźnie przyjął stronę Ekstraklasy i PKOL krytykując w każdym możliwym artykule decyzje PZPN. Ciekawe, że to dziennikarze sportowi Gazety Wyborczej piszą najbardziej trzeźwe komentarze. Też trzeba zaznaczyć, że nie jest to walka Rusko-Nurowskiego z Listkiewiczem. Ten ma przecież zapewnione miejsce w spółce organizującej EURO i wcale nie musi być w tej wojnie stroną stojącą po stronie PZPNu. Naturalnie nie uważam, że PZPN to jakaś warta obrony organizacja, najchętniej rozpędziłbym to całe leśne towarzystwo we wszystkie strony, Chcę tylko pokazać z jaką sytuacja mamy do czynienia.

Mamy przed oczyma walkę bulldogów o bardzo duże konfitury i to na pewno nie jest koniec całego przedstawienia. Nasuwa się smutna konkluzja, że afery FOZZ, ART B to będą betki przy przekrętach przy EURO...

środa, 23 lipca 2008

"Wielki" powrót Matusiaka

Wielki powrót Matusiaka - taki tytuł mnie ostatnio przywitał na portalu gazeta.pl. Jeszcze Przegląd Sportowy dołożył artykuł, że wspaniale prezentuje sie na treningach, no i pomyślałem muszę to sprawdzić i zobaczyć jak to naprawdę wygląda. Z opisów tychże spotkań sparingowych wynika, że zawodnik ma trudności z wejściem w mecz, ciężko utrzymać mu się przy piłce. Strzelił pięć bramek, ale jakąkolwiek wartość ma jedna i to strzelona, uwaga, drugoligowcowi z Veendam.

Heerenveen wcale nie liczy na Polaka, a wypowiedzi trenera Sollieda są wyjątkowo kurtuazyjne. Potwierdza to pobieżny przegląd przez holenderskie fora internetowe, wywiady w prasie holenderskiej, gdzie wypowiedzi Sollieda nie pozostawiają złudzeń na kogo będzie stawiał. Jednak najważniejszą przesłanką są ruchy transferowe, a atak należy do najbardziej wzmacnianych formacji. Dołączyli ostatnio dwaj napastnicy, z których jeden na pewno będzie grał. Są to doświadczony Bonaventura Kalou (m.in PSG, Feyenoord, młodszy brat gra w Chelsea) i młody napastnik reprezentacji Norwegii (przypominam trener Sollied jest Norwegiem)Tarik Elyounoussi, uznawany za olbrzymi talent (miał propozycje z Premiership). Nie jest powiedziane, że to koniec wzmocnień w ataku, bo pieniądze Holendrzy mają. Jest jeszcze w kadrze Gerald Sibon, który nie strzela bramek w sparingach, bo szykuje się na Olimpiadę. Cecilio Lopes, Roy Beerens (ostatnio kontuzjowany) także pewnie nie złożą broni. Jak w takiej sytuacji oceniać szanse Radka "nie tak się umawialiśmy" Matusiaka?

poniedziałek, 21 lipca 2008

Dwa sparingi Wisły

Wisła w miniony weekend zagrała dwa sparingi, z czego jeden nie wiadomo czemu nazywał się Superpuchar. Pierwszy z Liverpoolem uznała za ważniejszy wystawiając najsilniejszy skład. Oczywiście było to słuszne. Narzekający na skład Liverpoolu, niech przyjrzą się bliżej kto grał. To był wciąż zespół z absolutnego topu, nawet wzmocniony dwoma juniorami. Nawet jednak oni to transfery milionowe, sprowadzeni bo byli najlepsi na świecie w swoim wieku.

Wisła zagrała przyzwoicie choć widać jak na dłoni było przepaść pomiędzy obydwoma zespołami. Przepaść której nie ma gdy np gra Liverpool z zespołem z Czech. Technika naszych zawodników woła o pomstę. Wielokrotnie w prostych sytuacjach piłka odskakiwała na dwa metry i to nawet takim zdawało się technikom jak Cantoro. Brożek osamotniony w ataku nie za bardzo wie jak się zachowywać w takiej sytuacji i choć na początku startuje do prawie każdej piłki szybko się do tego zniechęca. Jak tak ma wyglądać gra w pucharach to raz, że Wisła straci swojego najwartościowszego gracza,a dwa, że będziemy oglądać bardzo brzydko grającą drużynę.

Pierwsza połowa była niezła. Gole Jirsaka, Brożka (prawidłowa w 100 procentach) i przypadkowy słupek Żieńczuka to wbrew pozorom dużo z rywalem klasy Liverpoolu. Jednak sama gra była trochę gorsza. Mało składnej gry, dużo szarpania, faulowania. Co się jednak rzuca w oczy to fakt, że ta drużyna realnie wzmocniona trzema czy czterema dobrymi zawodnikami jest w stanie pokusić się o wielkie sensacje w Europie. W obecnym nawet też, tylko, że za długo nie pogra 11-13 zawodnikami jakimi dysponuje Skorża. Kiedyś pisano o ławce Wisły, że każdy polski trener by chciał mieć stamtąd zawodników. Dzis Śląsk odsyła z testów dwóch z nich.

Sparing z Legią to niemoc z obydwu stron. Legia gra tak samo źle i nieskładnie jak za Jacka Zielińskiego, z tym, że Urban osiąga wyniki. Przynajmniej na razie, bo rewanż z FK Homel nie zapowiada się zbyt optymistycznie. Wisła wystawiła rezerwy i poraz kolejny pokazało to jak wąską kadrą dysponuje. Nieźle zaprezentowali się jedynie Mączyński (niechciany we Wrocławiu) i Małecki. Tyle, że wyróżniali się na tle mizernej postawy reszty, a nie grali choćby dobrze.

Lech może nie zachwycił w meczu z Azerami, ale na dziś wygląda na najsilniejszą polską drużynę i jeśli mamy na kogoś w tym roku liczyć to na nich. Potem Wisła, a z liczeniana Legię w pucharach to chyba już każdy kibic się wyleczył...

czwartek, 17 lipca 2008

Hit transferowy roku?

Przemysław Kaźmierczak to jedna z wielu ofiar tragicznej selekcji naszego pomarańczowego selekcjonera. Jak właśnie donoszą polskie i zachodnie media ma on na stole oferty z West Bromwich Albion, Middlesborough i 2ch nie określonych z nazwy klubów z Bundesligi. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Smolarek (piłkarz roku 2007 w Polsce) i Dudka (jedyny znaczący transfer po Euro) przechodzą do przeciętniaków z nienajmnocniejszej ligi francuskiej, to możliwy transfer Kaźmierczaka stawia go jako hit transferowy roku. Należy też zwrócić uwagę, że nie jest to wymyślone zainteresowanie, którego "ofiarą" padł Lewandowski mający wymyślone oferty z Evertonu i Celticu. Wymyślone bo powstały w głowie menadżera, a nie zainteresowanych stron. Umówmy się, Kaz w FC Porto sobie nie pograł. Kiedy jednak otrzymywał limitowane szanse przeważnie je wykorzystywał. Porto jest jednym z tych klubów, gdzie zawodnikom przychodzącym za marne grosze jest bardzo ciężko się przebić, szczególnie jeśli chodzi o tak mało efektowną pozycję jak defensywny pomocnik. Miał tam za rywali zawodników naprawdę wysokiej klasy, choćby Lucho Gonzalesa, reprezentanta Argentyny o którego bije się pół Europy. Premier League jest bardzo popularną ligą w Polsce, może gdy Kaz tam zaistnieje, nasz mentor go powoła?

wtorek, 15 lipca 2008

Śląsk zdemolował Crvene Zvezde Belgrad

Śląsk pokonał Crvene Zvezde Belgrad 4:0 po dwóch bramkach Sotirovica i Łudzińskiego. Śląsk wcześniej pokonał 1:0 silny Banik Ostrava. Zdaniem obserwatorów w obu meczach Śląsk wyraźnie przeważał. Lech ma dobre wyniki test-meczy, ale Śląsk bije wszystkich. Z wyników meczów towarzyskich można sądzić, że Śląsk będzie grał o wyższą połówkę tabeli.

Moim zdaniem nic bardziej mylnego. Nie wiem co to były za mecze, ale Śląsk nie jest silniejszą drużyną od słabej Crveny (serbska liga jest słabsza od naszej) i solidnego Banika. Bronowicki dostał wyższą pensję, ale sportowo zaliczył spadek. Wyniki są zapewne pokłosiem innego etapu przygotowań drużyn, większej chęci wrocławskich zawodników, a może talentowi Tarasiewicza. Ale mając taki skład osobowy Śląsk wyżej niż 9/10 miejsce pewnie nie podskoczy. Tarasiewicz co ciekawe także to wie, nie zgadzając się na dictum wrocławskiego ratusza, oczekującego od niego minimum 8smego miejsca. Szkielet drużyny tworzą piłkarze, którzy w 3 lidze nie potrafili zająć pierwszego miejsca, którzy jeszcze półtora roku temu toczyli zażarty bój o utrzymanie 2 ligi. Co przeraża to fakt, że Tarasiewicz dalej trzyma się Wójcika i Górskiego, zawodników fatalnych nawet w kwiecie piłkarskiego wieku, a dziś ponad 34 letnich. Są to jego ważni zawodnicy, a to oznacza bliską katastrofę.

Składy meczu, dla tych co myślą, że Crvena wystawiła rezerwowy skład...
Śląsk: Olszewski – Celeban, Wójcik, Čap, Pawelec – M.Gancarczyk, Górski, Socha, Ostrowski – Sobociński, Sotirović 2. połowa: W. Kaczmarek – Socha (70. Celeban), Tworek, Pawelec (70. Pokorny), Wołczek – Szydziak, Tymiński, Ulatowski, J. Gancarczyk – Łudziński, Szewczuk Crvena Zvezda: Radivojević - Marković (Nikolić), Tomović (Jaković), Gaj (Dević), Bronowicki (Jokić), Dijakite (Trajković), Vukobratović, Milijaš (Burzanović), Maksimović (Some), Koroman (Perović), Subašić (Edgar)

poniedziałek, 14 lipca 2008

Mila we Wrocławiu

Mila kosztował 400tys Euro co jest sumą znaczącą nawet wśród europejskich zespołów. Taki mistrz Danii i ich największe transfery to 150tys. Niestety raczej na pewno będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Zgadzam się, na papierze wygląda to całkiem dobrze. Były reprezentant Polski, zawodnik wciąż młody, ale...no właśnie jest sporo tych ale. Janas się zlitował i zabrał go na Mundial, gdzie jednak nie odważył się na niego postawić (na nasze szczęście). Najbardziej infantylny zawodnik w kadrze Janasa, mający problemy psychiczne od kilku lat. W Groclinie nie można było na Sebka krzyczeć, bo ten się wtedy załamywał. Klosza pilnowali Bobo Kaczmarek, tata Sebka i jego mentor Tomasz Wieszczycki. Na zachodzie był tylko tatuś, podobnie będzie w Śląsku. Przez pół roku w ŁKSie nie pokazał w zasadzie nic. Wystaje ponad polskimi zawodnikami jedynie nieźle wykonywanymi stałymi fragmentami (wrzutkami, nie strzałami na bramkę). Jak taki zawodnik ma pociągnąć Śląsk wyżej w tabeli? Osobiście czuje, że w związku z Milą, będzie we Wrocławiu cyrk, ale przyszłość pokaże czy mam rację...

Transfer dokonany wyraźnie w panice przedsezonowej, mało przemyślany. Śląsk ma pieniądze, całkiem spore (podobno 7,5 mln złotych, co daje ok 2mln euro), ale nie wie na kogo je wydać. Czekają na wyjaśnienie statusu zawodników z Korony, ale na piłkarzy z Kielc ostrzy sobie zęby pół ligi i to tej bogatszej. Zawodnicy pojawiający się na giełdzie transferowej mogli budzić zainteresowanie, ale tak jak u Wisły Kraków tak i we Wrocławiu są tylko zapowiedzi...

środa, 9 lipca 2008

Era Beenhakkera trwa

Niestety Leo Beenhakker zostaje na stanowisku. Raport zwalił wszystko na piłkarzy, bo byli bez formy. Świetne wytłumaczenie, naprawdę, ale jaka w tym wszystkim rola trenera się nie dowiedzieliśmy. Komuś z polskich trenerów nawet się wymsknęło, że raport jest powierzchowny, ale pewnie po prostu zazdrości Holendrowi sukcesu i zrobił to z zawiści. Jest to najczęstsza linia obrony Holendra. Każda krytyka jest formą zawiści. Jeszcze gorszych niż trenera mamy działaczy z szefem tej całej gromadki na czele. Listkiewicz zgodził się na premię dla trenera, ten popiera go w walce z korupcją, która to walka jak wiemy jest kompletnym absurdem.

Największą zaletą Leona jest, że podobno nie ma lepszej kandydatury. Moim zdaniem Henryk Kapserczak taką osobą jest. Popełnił sporo błędów w Wiśle, ale także sprawił, że poraz pierwszy polska drużyna grała po europejsku, umiejętnie skracała pole, operowała piłką na małej przestrzeni. Razem z Widzewem Smudy to była najlepsza polska drużyna od 20 lat, zdolna do gry z największymi drużynami. Szkoda, że Kasperczak, który podobno jest (był) w pełnej gotowości by objąć drużynę narodową nie lobbuje bardziej za tym. Powinien dawać sążniste wywiady, mówić jakie błędy były popełnione, bo przecież było ich całe zatrzęsienie. Ale on jest na to za grzeczny, zbyt dobrze wychowany. Pozostaje nam więc dalej wysłuchiwać gbura Beenhakkera pouczającego durnych polaczków...

Przyszłość polskiej reprezentacji widzę w czarnych barwach, bo jak inaczej na to patrzeć, jeśli najprawdopodobniej na kilka następnych lat jesteśmy skazani na Benhakkera i jego idiotyczne decyzje kadrowe. Żurawski, nasz sprawdzony w ciężkich bojach kapitan, już oświadczył, że chce zagrać na mundialu w RPA(!), dodając przy tym oczywiste słowa poparcia skierowane ku wielkiemu Holendrowi.

Grupa eliminacyjna jest naprawdę słaba i mając choćby solidną drużynę można by ją ukończyć na pierwszym miejscu. Jednak w sytuacji w jakiej teraz jesteśmy Słowacja, Słowenia i na pewno Czechy będą bardzo trudnymi rywalami. Równie trudnymi co Niemcy i Austria na turnieju finałowym.

Listek juz ogłosił, że zostanie bo UEFA wzywa, bo on się zna najlepiej, jest świetnym menadżerem i w ogóle. Razem z nim inny dyletant, tyle, że groźniejszy, czyli Holender-selekcjoner. Ciekawe jak szybko synek Matusiak wróci do kadry...

środa, 2 lipca 2008

Xavi najlepszym piłkarzem turnieju?

W uzasadnieniu wyboru czytam, że Xavi był piłkarzem, który nadał rytm grze swojej drużyny. No nie można grać cały czas na hurra, wiadomo. Ale te samo mityczne nadawanie rytmu umie Alonso, czy De La Red, a ile więcej by dali drużynie z przodu?

To prawda, że w chempionacie mało było wyróżniających się zawodników. Turniej pokazał zespołowy futbol i jego nierozerwalną częścią są tak mało efektowni piłkarze jak Xavi. Może dlatego właśnie wybrano Xaviego. Świetny technicznie, ale komicznie bojaźliwy w grze do przodu. Denerwująco zwalniający tempo gry. W defensywie blokuje miejsce na boisku, co robi jednak trzeba powiedzieć bardzo dobrze, co prowadzi do wielu przechwytów. No ale za co ta nagroda? Za bramkę i asystę (gwoli sprawiedliwości najważniejszą)? Zidane na mundialu we Francji grał bardzo przeciętnie, ale strzelił w finale dwie bramki ze stałych fragmentów i wybrano go piłkarzem turnieju. Tu chyba jest trochę podobnie. Trenerzy cenią takich piłkarzy. Harujących, wykonujących gorliwie zadania nałożone przez trenera, biegających dokładnie tam gdzie trener mówi, Defensywną grę w pomocy załatwił Senna (najlepszy gracz mistrzostw wg mnie), ofensywa to Iniesta i Silva. Aragones prawie zawsze jego pierwszego ściągał i na pewno nie dlatego, że tamten był wyczerpany. Gdyby tak Niemcy prowadzili do przerwy w meczu finałowym Xavi nie wyszedłby na 2gą połowę.

Ja się z tym wyborem nie zgadzam, wręcz do szewskiej pasji mnie doprowadzają podania Xaviego na 1 metr, albo zmienianie w ślimaczym tempie stref boiska. Zdaję sobie sprawę, że opinię o bądź co bądź wysokiej klasy piłkarzu nacechowaną mam osobistą niechęcią. Ale nic nie poradzę. Tacy gracze jak Xavi, czy wcześniej w Barcelonie Guardiola, to dla mnie antypiłkarze. Ja z turnieju w Austrii/Szwajcarii na pewno nie zapamiętam gry Xaviego Hernandeza.

wtorek, 1 lipca 2008

Losowanie pucharów

Mamy za soba losowanie rund wstępnych europejskich pucharów i już wielu kręci nosem. Trafiliśmy na mistrza Izraela i zespoły z Białorusi i Azerbejdżanu. Niedawno Cracovia przegrała w dwumeczu z Szachtiorem Soligorsk 1:5 (ktoś jeszcze mówi, że Majewski to kandydat na trenera reprezentacji??), a więc akcje Legii (gra z 9 zespołem ligi białoruskiej FC Gomel) nie stoją za wysoko. Warszawianie muszą jednak sobie poradzić z Białorusinami i to na względnym luzie. Dwa zwycięstwa, jak będzie inaczej niech darują sobie te puchary na kilka następnych lat. Gra tam dwóch względnie kojarzonych piłkarzy i są to Białorusini: Roman Vasilyuk (strzelił naszej reprezentacji 4(!) bramki na zakończenie engelowych eliminacji), były piłkarz Spartaka Moskwa i Hapoelu Tel Awiw i Nikolaj Branfiłow, który grał w Wiśle Płock i Podbeskidziu Bielsko Biała.

Lech z Azerami (Lankaran) także musi wygrać w cuglach. Pamiętać należy jak kiedyś radzili sobie z Terekiem Grozny, i jak w Intertoto grali już za Smudy (odpadnięcie bodaj z Macedończykami). Także lekko nie będzie.

Najgorzej ma Wisła, która trafiła na mistrza Izraela. Dziś liga izraelska to poziom wyższy od naszej z tym, że najlepsze kluby z obu lig prezentują podobny poziom. Nawet uważam, że nasze Wisła i Legia są ponad poziom tamtej ligi. Ale trzeba to jeszcze udowodnić na boisku, a wyniki Wisły ze średniakami nie napawają optymizmem. W Beitarze gra dwóch szerzej rozpoznawanych piłkarzy. Są to Urugwajczyk Sebastian Abreu, kiedyś mocno pukający do pierwszego składu Deportivo La Caruna (gdy ten zespół należał do czołówki ligi), jednak ostatecznie się tam nie przebił. Derek Boateng to natomiast były piłkarz Panathinaikosu Ateny, Ofi Kreta i Aik Solna. Kiedyś przepowiadano mu sporą karierę. Beitar ma bardzo mały współczynnik, więc na pewno Wisła nie będzie rozstawiona w 3 rundzie, która decyduje o miejscu w Lidze Mistrzów (gdyby mistrza zdobyło Maccabi Haifa mogłoby być inaczej).