piątek, 7 listopada 2008

Remis będący porażką

Remisując w pierwszym meczu Lech postawił się pod murem. Już następne spotkanie będzie z gatunku tych być albo nie być. Nancy mimo wygranej nad Feyenoordem jest najsłabszą drużyną w grupie i mecz ten należało bezwględnie wygrać. Przebieg meczu pokazal drużynę mocno przeciętną - z dwoma, może trzema przyzwoitszymi zawodnikami. Na pewno skrzydłowy Dia jest ciekawym piłkarzem, także Zerka, który znów się dał we znaki polskiej drużynie (wcześniej Wiśle) wyróżniał się in plus. Jednak reszta poza ustawieniem i umiejętną grą taktyczną nic ciekawego nie pokazała. Lech prezentował się wybornie w kontrataku, ale źle w obronie i prowadzeniu gry pozycyjnej. Smuda jest dobrym trenerem, ale wszystkie jego drużyny miały problem z grą w obronie. Przydalby mu się jakiś dobry asystent, który to poukłada, bo z tak grającą defensywą Lech nie ma żadnych szans, ani na sukces w pucharach, ani na mistrzostwo Polski.

Lech zaczął fatalnie, ale udało się skontrować i wyjść na prowadzenie. Potem znów było koszmarnie, ale bramkarz Nancy postanowił nam podarować bramkę i znów Poznań wyszedł na prowadzenie. Kluczowym momentem meczu była druga połowa, gdy tak od 50minuty Lech przestał grać w piłkę, a zaczął ją markować, nawet nie udając, że nie czeka na koniec spotkania. Dziura w środku pomocy i grająca katastrofalnie obrona sprawiły, że wyrównanie było kwestią czasu.

Wynik ten też mocno skomplikował sytuację w grupie. Wiadomo, że wychodzą trzy drużyny. Jedną jest już CSKA, która tylko matematycznie ma szansę nie awansować. Drugą na 90% Nancy bo jak pokazują poprzednie edycje z reguły 4 punkty wystarczają do wyjścia z grupy. Lech razem z Deportivo i Feyenoordem zawalczy o to ostatnie miejsce i niestety nie jest faworytem. Kluczowym będzie mecz z CSKA, które pewne już awansu może wystawi słabszy skład (np wypuści Jańczyka w ataku) lub zlekceważy Lecha.