środa, 4 lutego 2009

Lech handlował-trener nie wiedział?

Wrocławska prokuratura zapukała do najlepszego dziś polskiego klubu Lecha Poznań. Po Zbigniewie W., o którym pisałem już kiedyś teraz tłumaczą się Piotr R. i Waldemar K., byli reprezentanci Polski.

Co do Piotra R. nigdy nie miałem do niego większego zaufania. Zwykły ligowy krętacz, który miał jeden(!) udany sezon w polskiej lidze, po czym wyjechał zagranicę pozwiedzać wygląd tamtejszych trybun i wrócił do Polski odcinać kupony. Inna sprawa i kompletne zaskoczenie to Waldemar K., który na zachodzie grał i to ze sporym powodzeniem, bo za taki należy uważać wieloletnie reprezentowanie barw Wolfsburga. Po co mu była ta cała maskarada, kiedy zagranicą tak naprawdę się ustawił? Naprawdę mnie dziwi obecność K. w tej groteskowej już dziś historii.

Zarzuty dotyczą meczu z Polkowicami w lidze. Przypomnijmy to ten sam rok, gdy Puchar Polski zdobył Czesio Mourinho New York Metrostars Michniewicz, i który to na nim zbudował miraż młodego, zdolnego trenera, który niestety ciągnie się za nim do dziś. W tym samym Pucharze Lech się spotkał właśnie z Polkowicami i te spotkania także są przedmiotem zainteresowania prokuratury, bo właśnie w rewanżu za mecze w Pucharze mecz ligowy miał być odpuszczony przez Lecha. W lidze im wtedy wyraźnie nie szło i Puchar zamydlił obraz sezonu, który z katastrofalnego stał się przepustką do gry w pucharach. Pamiętamy też jak Mourinho z Terekiem się spektakularnie zderzył - coż to były za widowiska! Zmierzam tą dygresją do tego, czy jest możliwe by coach drużyny nie wiedział o procedurze kupowania spotkań? Ten artykuł temu wyraźnie przeczy i młody, zdolny był w centrum negocjacji. Oczywiście, zaraz się zaczną wysypywać różnego rodzaju zwierzenia i zapewnienia, gdzie po kolei każdy będzie mówił, że Piotrek i Waldek to fajne chłopaki, a oni sami nic nie wiedzieli. Świerczewski to nawet mówi, że pięści by poleciały w ruch, takie to ma zasady! Czesio poczuł palący grunt pod nogami i sam się zgłosił do prokuratury. Kilka zdań z wyjaśnień Mourinho:
"Przebieraliśmy się w lesie, na stadion przyjechaliśmy autokarem gotowi na rozgrzewkę. Nawet się nie zatrzymywaliśmy. Powiedziałem piłkarzom, że właśnie zdobyliśmy Puchar Polski i że jeśli przegramy w Polkowicach, to nikt nigdy nam nie uwierzy, że ten mecz nie był sprzedany. Wygraliśmy 2:0"
Pocieszne prawda, tyle, że smród co za nim się niedługo podniesie nie dotyczy tego spotkania, tylko tego z Polkowicami w Pucharze Polski. Pewnie powie, że nie widział, że Polki mu się podłożyły? Coś jednak czuje, że Czesio za długo nie będzie młodym, zdolnym...