sobota, 1 sierpnia 2009

Wzmocnienia Lecha

Mimo szumnych zapowiedzi o sieci skautingu Lecha nie wzmocnił nikt konkretny. Bramkarz Kasprzik już w Superpucharze pokazał, że może być idealnym zastępcą Kotorowskiego i oczywiście piszę to z ironią. Przyszedł jeszcze lewy obrońca Gancarczyk, ale to akurat uzupełnienie składu, a nie wzmocnienie (osobiście dodam, że nie widzę w tym transferze większego sensu, Djordjevic i Henriquez wystarczyliby). Osobiście liczyłem na powtórkę z ubiegłego sezonu, co dodatkowo działacze Lecha szumnie zapowiadali. Nie patrzenia na to jak skład jest silny, tylko jeszcze go wzmocnienie, w taki sposób, że nikt nie byłby pewny miejsca. Nie przyszedł napastnik, ani nikt na środek pomocy, gdzie brakuje Murawskiego. Potrzeba też przynajmniej jednego (ja bym ściągnął dwóch) środkowego obrońcy.

Lech ma szansę by stać się niedoścignionym suwerenem w polskiej lidze, czyli coś na co kilkukrotnie szansę miała Wisła. Krakowianie niestety trzy razy odbili się od ściany (Valerenga, Tbilisi, Levadia) i zamiast być dziś polskim Dynamem Kijów, czy Spartą Praga równa bardziej do polskich średniaków. Przyszły sezon w pucharach, zakładając, że do nich awansują, rysuje się mniej optymistycznie niż ten niedawny, skoro wtedy już na pewno nie będzie Brożka i Marcelo. Tak samo zapewne będzie w przypadku Lecha. Teraz udało się zatrzymać Lewandowskiego i Stilica, ale to pewnie tylko na ten sezon, na przyszły, czyli najprawdopodobniej na walkę o Ligę Mistrzów polska drużyna po raz kolejny będzie osłabiona.

Lech musi się uczyć na błędach Wisły. Nie uzupełniać składu, tylko go rok rocznie wzmacniać, nie patrząc na wpływy ze sprzedaży. Sprzedaż musi wynikać z posiadania 2-ch zawodników na jedną pozycję, a nie posiadaniu mirażu możliwości zastąpienia na oku. Przy sprzedaży Stilica, Lewandowskiego i Arboledy (chyba każdy wie, że to kwestia czasu/ceny) Lech to drużyna środka tabeli polskiej ligi - tak jak to wyglądało, gdy się połączył Lech i Amica. Wszystko wskazuje, że niedługo powtórzy się sytuacja po odejściach piłkarzy z Wisły prowadzonej przez Kasperczaka i raczej szkoda zdrowia na wiarę, że transfery Lewandowskiego i Stilica to nie był fuks...

Tylko Lech?

Legia wymęczyła remis, Polonia planowo przegrała, a Lech rozgromił Norwegów. To nawet lepiej niż można było się spodziewać.

Niestety takie wrażenie trwa tylko chwilę. Wystarczy przeczytać relację o przebiegu meczu w Kopenhadze, by mieć małą wiarę w przejście Duńczyków. Legia nie była w stanie wymienic kilku podań, a przejścia za połowę były wielkimi wydarzeniami. Duńczycy jak pokazuje ten sezon nie umieją po prostu grać przeciwko drużynom słabym, przeszkadzającym, nie wychodzącym za połowę. Z Florą Tallin, słabszą mimo wszystko i od Legii u siebie przegrali, dlatego tego remisu chyba nikt rozsądny nie przecenia. Wynik jednak oznacza, że Legia ma szanse, a to więcej niż im dawałem po pierwszym meczu.

Polonia miała na dobra sprawę odpaść już w pierwszej rundzie, ale jakoś ją przebrnęła. Dzięki losowaniu przeszła i następną, ale Breda to już za wysokie progi dla Polonii i pewnie byłaby też olbrzymim problemem dla reszty polskich drużyn. To może i lepiej, że odpadnie teraz bo przy rywalu bardziej klasowym mogłaby być prawdziwa kompromitacja.

Lech osiągnął wspaniały wynik, oby w takiej formie był i w 4-tej, decydującej rundzie. W dzisiejszej sytuacji polskiej piłki ligowej Lech nie tylko musi awansować do grup Europe League, ale jeszcze z niej wyjść. Bez tego wyniku za rok startujemy od najwcześniejszych rund, i do tego nie będziemy rozstawieni. Lech w 4 rundzie może być właśnie nie rozstawiony, co może bardzo skomplikować ich awans do fazy głównej, nawet pomimo doskonałej formy.