czwartek, 29 stycznia 2009

Wawrzyniak w Panathinaikosie

Legia właśnie sprzedała Wawrzyniaka do Panathinaikosu Ateny. Człowiek zachodzi w głowę, co tacy Grecy widzą w Polakach. Kiedyś Niemcy niemal hurtowo sprowadzali Polaków, ale po jakimś czasie zorientowali się, że nie przynosi to niczego dobrego i od jakiegoś czasu nie importują tak mocno naszych futbolistów. Przyjrzyjmy się Grecji.

Mamy przykłady Krzysztofa Warzychy i Józefa Wandzika. Tak, im się powiodło i w dużej mierze każdy grający po nich w Grecji piłkarz powinien im za to podziękować. To jednak prehistoria, przyjrzyjmy się ostatnim podbojom Polaków w lidze greckiej. Sznaucer na zmianę gra lub siedzi, taka zwykła zapchajdziura boiskowa. Żurawski więcej gra niż siedzi, ale już myślą w Larissie jak się tu go pozbyć i odzyskać stracone nań pieniądze. Przychodził jako gwiazda, ktoś mający ciągnąć grę, a gra jak pierwszy rezerwowy - co najwyżej. Bramkarz Malarz przeszedł do Panathinaikosu i tam właśnie przypomniał sobie akrobacje jakie wyczyniał w polskiej lidze, gdzie jak wiemy w ogóle nie zaistniał. Teraz wypożyczony do jakiegoś mniejszego klubu, pewnie do Aten juz nie wróci. Bykowski był bohaterem zaskakującego transferu do Panathinaikosu (znów ten klub, Warzycha im tak w głowie siedzi?), ale zagrał tam znikomą ilość meczy i był dalekim rezerwowym - dziś zachwyca sobą drugą ligę w Grecji. Skrzydłowy Rafał Grzelak w Skodzie Xanthi nie zachwycał początkowo i już myślał jakby tu wrócić do Polski. Ostatnio jednak strzelił kilka bramek (jedna wybrana do bramki kolejki), także kontrakt na następny rok całkiem możliwy, a znając decyzje działaczy z Aten może transfer do Panathy. Dochodzimy do captaina eskadry Holendra, Żewłakowa i jego (nie)obecności w Olympiakosie. Jak grał to rzucany po wszystkich pozycjach w defensywie, od jakiegoś czasu nie pojawiający się na boisku w ogóle. Przykłady te pokazują, że tak naprawdę bezsensowne jest sprowadzanie polskiego piłkarza do Grecji, ale jak chcą niech biorą, nikt im nie zabroni. Dziś blisko Grecji są Zieńczuk i Baszczyński, dziwna moda na Polaków wydaje się nie mieć końca, tylko, który tam zrobi jakąś sensowniejszą karierę?

Na całym transferze Wawrzyniaka najbardziej zyskała warszawska Legia. Dostała za fatalnego obrońcę ponad milion Euro, które chce natychmiast zainwestować w piłkarza z Bytomia, Komorowskiego. Miałem o nim już zamiar dawno napisać, bo to zdecydowanie najlepszy boczny obrońca w naszej lidze. Powinien już od dobrego roku być pewniakiem w eskadrze Leonarda Da Vinci, z różnych względów, także przez powoływanie pupilka Wawrzyniaka do tego jeszcze nie doszło.

Wróćmy do bohatera niniejszego postu, Warzyniaka. Kariera jak od pucybuta do królewicza. Na mistrzostwach Europy jedyny w kadrze lewy obrońca, ale i tak Leonard wolał genialnie przesuwać innych piłkarzy na tą pozycję niż zaufać swojemu pupilkowi. Panathinaikos to mimo, że klub na poziomie sportowym Legii, Wisły i Lecha to za wysokie progi dla Wawrzyniaka, który po kilku miesiącach wróci jak niepyszny. Swoją drogą to do ciekawych klubów trafiają odkrycia Beenhakkera - jeden w Rumunii, drugi w Serbii, trzeci w Grecji, a czwarty w 2 lidze włoskiej. Ta magia nazwiska...