środa, 1 kwietnia 2009

Irlandia Płn - Polska 3:2

Nie pisałem wcześniej o meczu bo i chyba nie było co powtarzać się, każdy widział sam co pokazali wybrańcy holenderskiego abnegata. Znów, podobnie jak przy meczu ze Słowacją trochę obronię Boruca. To Żewłakow popełnił większy błąd przy spektakularnym machnięciu się bramkarza (miał czas i miejsce by w każdy rejon nierównego boiska podać), a przy pierwszej bramce, gdzie oczywiście też popełnił błąd Boruc, to większy popełnił gamoniowaty Wawrzyniak (stał i się patrzył jak piłka leci). Gdyby Beenhakker miał choć w połowie jako takie pojęcie o futbolu to by zmienił polskiego bramkarza w przerwie, gdyż gołym okiem było widać, że ten gra wyjątkowo nerwowo. Kuriozalnym jest też fakt zabrania go do Polski by dopiero tutaj go odprawić do domu - jeśli miał taki zamiar powinien go pożegnać w Irlandii. Inna sprawa, że akurat San Marino jest wymarzonym przeciwnikiem, aby podać polskiemu bramkarzowi rękę i po prostu go w nim wystawić, przecież następny mecz w eliminacjach będzie za pół roku, po co ma on rozpamiętywać tą nieszczęsną Irlandię? Co najgorszego mógł w nim zrobić, przegrać nam mecz?

Nie zgodzę się, że było to jedno z najgorszych spotkań polskiej reprezentacji. Uważny obserwator zauważy, że gramy to co zawsze za Beenhakkera. Każdy mecz na wyjeździe naszych orłów za kadencji Holendra tak właśnie wygląda. Tak wyglądał mecz z Walią, tak wyglądał z Irlandią, tak też dokładnie wyglądał mecz na Słowacji. Tu nie ma ani postępu, ani regresu. Cała kadencja Holendra to fatalna gra polskiej reprezentacji z dwoma przebłyskami w meczach z Czechami i Portugalią. Nie liczę wyjazdu w Portugalii bo każdy chyba pamięta, że graliśmy tam beznadziejnie, a wynik udało się wywieźć z wielkim szczęściem.

Każdy widział, że największym problemem była obrona. Ale jak nie miała być, gdy nie grali w niej ci co powinni. Środkowi w Belfaście obrońcy powinni zagrać na bokach, a w środku najlepsi dziś polscy obrońcy Głowacki-Jodłowiec, wciąż absurdalnie pomijani przez Leona. Zamiast tego mieliśmy biuro niemądrych kroków w wykonaniu Żewłakowa i Dudki, który ostatni mecz na środku obrony zagrał chyba ponad pół roku temu. Reszta formacji nie zagrała lepiej. Nasz rodak z Brazylii co rusz prezentował technikę godną wychowanka polskiej szkoły trenerskiej, tracąc piłkę w sytuacjach banalnych lub wykopując ja do przodu na oślep. Jeden taki wykop zakończył się asystą co oczywiście naszym pismakom pozwoliło zaliczyć go do jaśniejszych postaci...Czy Brazylijczyka choć raz sfaulowano, czy choć raz zdobył rzut wolny? Taki to przecież technik...

Najlepszy z Polaków był R.Lewandowski. Tylko u niego było widać oznaki techniki. Umiał piłkę przyjąć i najczęściej dokładnie dogrywał. Co z tego skoro kompletnie się marnował na prawym skrzydle. Najpierw na głupi pomysł wpada Smuda, przez co Udinese wygrywa dwumecz, a zaraz po nim Holender neutralizuje tym samym nasz największy atut w meczu z Irlandią Płn. Jeleń strzelił bramkę, ale umówmy się wykorzystał sytuację bardzo przypadkowo, i poza nią był całkowicie niewidoczny. Ani jednego przytrzymania piłki na połowie rywala, ani jednej akcji skrzydłem. W mojej ocenie kolejny rozczarowujący występ, choć nie beznadziejny. Robiący taktyczne, 1-minutowe zmiany w Bundeslidze Krzynówek, czy lider środka pola, Zidane wschodu Lewandowski zagrali na poziomie, który od dobrych 6-miesięcy prezentują, czyli fatalnie. Na koniec zostawiłem sobie, chyba dziś mojego ulubionego piłkarza eskadry Leona, Bandrowskiego. Żałuje, że nie zagrał Trałka, choć przebić w nieudolności Bandrowskiego byłoby mu naprawdę ciężko (w przypadku Trałki nie byłoby to jednak niemożliwe). To co wyrabiał Lechita przechodzi pojęcie. Strata za stratą, mnożenie niedokładnych podań, panika i strach. To jest gracz drugo lub trzecioligowy. Co robi w reprezentacji wie tylko mistrz Leo. Wyobrażą sobie ktoś środek linii pomocy Trałka-Bandrowski, który Leo poważnie rozważał? To by była prawdziwa komedia rodem z Braci Marx.

Teraz mamy wielką mobilizację na...San Marino. Ciężko sobie wyobrazić, że nie wygramy. Załóżmy jednak, że w pierwszej połowie nic nie wpadnie i może być naprawdę komediowo. Jeleń to gracz wybitnie do gry w kontrataku, Saganowski także się średnio nadaje do gry pozycyjnej. Jak nic nie wpadnie z dośrodkowań może być cyrk...