niedziela, 21 września 2008

Kuszczak zawalił w meczu na szczycie

Powtórki gola Salomona Kalou nie pozostawiają wątpliwości, że bramka idzie na konto polskiego bramkarza. Zdobyta została z odległości mniejszej niż 5metrów od lini bramkowej, czyli tam gdzie hegemonem musi być bramkarz. Tomek przy interwencji najpierw ruszył do przodu, by potem jakby będąc pod wrażeniem impetu z jakim ruszyli piłkarze Chelsea na piłkę się cofał, niemal wpadając do bramki. Nie mówię, że byłaby to łatwa interwencja, w takim gąszczu ciał nie byłoby to łatwe wybić piłkę, nie mówiąc o jej złapaniu, ale wyjście do piłki powinno być. Ferguson na pewno będzie miał pretensje do Kuszczaka.

Sam mecz ciekawy, choć bez dużej ilości sytuacji podbramkowych. Chelsea pokazuje, że jest faworytem do tytułu o ile Scolari da w dalszej części sezonu odpocząć co poniektórym piłkarzom, bo na razie Chelsea gra praktycznie jednym składem/ustawieniem. Manchester z drugiej strony ma duży problem w ataku. Rooney w bardzo słabej formie, co wynika także z rzucania go po różnych pozycjach, rzadko występuje jako napastnik. Berbatow na razie zagubiony, a Cristiano Ronaldo dopiero wchodzi w rytm meczowy. To wszystko może przełamać jeden udany mecz, ale mimo, że bramka na 1:1 padła w 80 minucie, to remis ManU powinien przyjąć z dużą wdzięcznością, bo Chelsea całe spotkanie posiadała sporą przewagę.

Debiut Smolarka

Obejrzałem sobie mecz Boltonu z Arsenalem w którym nieoczekiwanie, chyba także dla siebie, zadebiutował Euzebiusz Smolarek. Ustawiony na prawym skrzydle miał zapewne wspomagać osamotnionego w ataku Daviesa. Niestety wsparcia nie udzielił. Grał schowany, nie wychodził do podań, a gdy piłkę miał grał najczęściej daleko i niecelnie. Także do nielicznych kontr nie biegał ze zbyt dużą ochotą jakby niepewny swojego przygotowania fizycznego. Ot zagrał, zadebiutował i nic więcej nie można o tym występie powiedzieć. Dziennikarz Sky Sports określił Polaka, że był praktycznie niewidzialny. Trudno się z tym nie zgodzić. Inna sprawa jest taka, że zadebiutował z jedną z najmnocniejszych, a na pewno z najlepiej grającą, najlepiej utrzymującą się przy piłce drużyną w Premiership. Arsenal po stracie bramki grał z taką siłą i swobodą, że byłem pewny, że sie skończy pogromem. Okres po golu Daviesa to atak za atakiem, słupki i dwusetki. Po wyjściu na prowadzenie Arsenal trochę spasował, Bolton się nieco otrząsnął.

Oglądając ten mecz odniosłem wrażenie, że to nie Arsenal był taki mocny, tylko Bolton taki słaby. Jedynie w fakcie, że panuje tu plaga kontuzji widzę szansę na utrzymanie, bo chwile, gdy Bolton grał o start w Lidze Mistrzów minęły i długo nie powrócą. Ten sezon to walka o środek tabeli i czego się obawiam bardziej batalia do ostatniej kolejki o utrzymanie.

Na potwierdzenie przeciętnego debiutu Smolarka oceny z jednej z gazet angielskich, które pokrywają się w większości z ocenami innych mediów.
Jaaskelainen (7), Steinsson (5), Shittu (5), Andrew O’Brien (5), Samuel (5), Joey O’Brien (5) (McCann 6), Smolarek (4) (Riga 6), Muamba (6) (Vaz Te 5), Nolan (6,) Gardner (5), Davies (7)