czwartek, 2 lipca 2009

Mięciel w Legii - po co?

Powrót Mięciela to dla wielu fanów Legii oznaka lepszych czasów. Najprawdopodobniej jednak będzie powtórka z hiszpańskiej rozrywki.

Mięciel na Zachodzie utrzymał się kawał czasu, na polskie realia jest to kariera. Jak jednak prześledzić uważnie, jak grał, jaką rolę spełniał na boisku to już jednak bardziej wyraźne jest, że niczym się jego przygoda na Zachodzie nie różni od dziesiątków innych. Zacznijmy od tego, że w żadnym klubie nie miał pewnego miejsca. W Moenchengladbach ławka, nawet mimo wielu bramek w meczach kontrolnych. Początek w Grecji to ławka, albo gra na...boku pomocy. Potem był zryw, kilka bramek w krótkim okresie czasu i tak zasłużył na zostanie na kilka następnych. Ostatni sezon w Grecji najbardziej udany w karierze, ale to tylko za sprawą krótkiej serii spotkań (bodaj jeden hattrick i dwa razy po 2 bramki) i to wystarczyło na transfer do Bochum (ale tylko dlatego, że był za darmo). W Bochum zawiódł i wraca do Polski. I tak to pokrótce było stałej formy w ciągu tych lat nigdy nie udało mu się osiągnąć. Zresztą kto pamięta jego grę w Polsce to także pamięta, że w zasadzie nigdy nie miał dobrego sezonu, a jedynie jeden, dwa miesiące udane na każdy. Nie przeczę, że był to piłkarz o pewnych możliwościach, ale zwyczajnie nigdy ich nie spełnił.

Wracając do hiszpańskiej rozrywki zawodowiec Mięciel od razu na wstępie zakomunikował, że na Ligę Europejską może nie zdąży, ale na Ekstraklasę będzie gotowy. Nie wiadomo z kogo się tu śmiać. Czy z działaczy Legii, którzy znów się wzmacniają na najbardziej prestiżową ligę w Europie dumnie zwaną Ekstraklasą, czy z profesjonalnego zachowania piłkarza, który wprost informuje, że nie jest przygotowany, bo jest po wakacjach. Wszystko wskazuje na to, że szykuje się powtórka z hiszpańskiego zaciągu, który jak wiemy Legii nie pomógł w bojach z FK Moskwa.