poniedziałek, 21 lipca 2008

Dwa sparingi Wisły

Wisła w miniony weekend zagrała dwa sparingi, z czego jeden nie wiadomo czemu nazywał się Superpuchar. Pierwszy z Liverpoolem uznała za ważniejszy wystawiając najsilniejszy skład. Oczywiście było to słuszne. Narzekający na skład Liverpoolu, niech przyjrzą się bliżej kto grał. To był wciąż zespół z absolutnego topu, nawet wzmocniony dwoma juniorami. Nawet jednak oni to transfery milionowe, sprowadzeni bo byli najlepsi na świecie w swoim wieku.

Wisła zagrała przyzwoicie choć widać jak na dłoni było przepaść pomiędzy obydwoma zespołami. Przepaść której nie ma gdy np gra Liverpool z zespołem z Czech. Technika naszych zawodników woła o pomstę. Wielokrotnie w prostych sytuacjach piłka odskakiwała na dwa metry i to nawet takim zdawało się technikom jak Cantoro. Brożek osamotniony w ataku nie za bardzo wie jak się zachowywać w takiej sytuacji i choć na początku startuje do prawie każdej piłki szybko się do tego zniechęca. Jak tak ma wyglądać gra w pucharach to raz, że Wisła straci swojego najwartościowszego gracza,a dwa, że będziemy oglądać bardzo brzydko grającą drużynę.

Pierwsza połowa była niezła. Gole Jirsaka, Brożka (prawidłowa w 100 procentach) i przypadkowy słupek Żieńczuka to wbrew pozorom dużo z rywalem klasy Liverpoolu. Jednak sama gra była trochę gorsza. Mało składnej gry, dużo szarpania, faulowania. Co się jednak rzuca w oczy to fakt, że ta drużyna realnie wzmocniona trzema czy czterema dobrymi zawodnikami jest w stanie pokusić się o wielkie sensacje w Europie. W obecnym nawet też, tylko, że za długo nie pogra 11-13 zawodnikami jakimi dysponuje Skorża. Kiedyś pisano o ławce Wisły, że każdy polski trener by chciał mieć stamtąd zawodników. Dzis Śląsk odsyła z testów dwóch z nich.

Sparing z Legią to niemoc z obydwu stron. Legia gra tak samo źle i nieskładnie jak za Jacka Zielińskiego, z tym, że Urban osiąga wyniki. Przynajmniej na razie, bo rewanż z FK Homel nie zapowiada się zbyt optymistycznie. Wisła wystawiła rezerwy i poraz kolejny pokazało to jak wąską kadrą dysponuje. Nieźle zaprezentowali się jedynie Mączyński (niechciany we Wrocławiu) i Małecki. Tyle, że wyróżniali się na tle mizernej postawy reszty, a nie grali choćby dobrze.

Lech może nie zachwycił w meczu z Azerami, ale na dziś wygląda na najsilniejszą polską drużynę i jeśli mamy na kogoś w tym roku liczyć to na nich. Potem Wisła, a z liczeniana Legię w pucharach to chyba już każdy kibic się wyleczył...