poniedziałek, 16 listopada 2009

Nie ma Leo jest Franz

Przez kilka ostatnich tygodni obserwowaliśmy postępujący upadek polskiej piłki. To nie koniec, będzie jeszcze gorzej.

Najpierw świetne występy polskich klubów w Pucharach, potem obrażony maestro z Holandii, cyrk z Majewskim, i teraz Smuda, w którym ulokowane są nadzieje coraz mniej licznych kibiców Reprezentacji. Andrzej Grajewski mówi o Smudzie, że ma furę szczęścia. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Nie sposób się też nie zgodzić z opiniami wielu, że trener to przeciętny, po prostu w Polsce nie trzeba wiele by się wybić i w tym fachu, przecież mistrzem Polski był cudak Michniewicz! Smuda byłby świetnym wyborem na ostatnie dwa mecze eliminacyjne, gdzie wystarczyło dobrać skład i umotywować piłkarzy. Smuda z pewnością byłby w stanie temu podołać. Kilkuletnia budowa drużyny to jednak całkiem inna sprawa i osobiście nie patrzę na to z optymizmem.

Pierwszy mecz z Rumunią i pierwsze schody. Do meczu nie przywiązywałbym jednak zbyt dużej wagi, ze względu na kartoflisko na murawie. Dziwię się, że w ogóle Rumuni w końcu grający w znacznie lepszych klubach niż Polacy wybiegli na to spotkanie. Przyjrzyjmy się jednak powołaniom.

Brak rewolucji i powoływanie piłkarzy, którzy w żaden sposób nie będą w stanie nam pomóc w Euro 2012. Po co Żewłakow, Kosowski - chyba tylko po to by uniknąć kompromitacji. Nareszcie powołany Małecki, ale w jego przypadku powołanie przyszło kilka miesięcy za późno i jest zwyczajnie bez formy. W bramce Kuszczak, który czwarty rok przekonuje Fergusona, że jest dobrym bramkarzem, ale tu wyboru na dziś nie ma. Powołanie Kokoszki, który tylko dlatego nie gra w polskiej 4 lidze, bo się nie wiadomo czemu spodobał Benhakkerowi także nie wieje optymizmem. Czemu nie postawił na parę Sadlok-Glik? Bo obaj młodzi? Czego się mogą nauczyć od słabego Żewłakowa? Jak się broni i unika przy tym gry, czego ten z kolei nauczył się grając u boku Bąka?

Prawda jest taka, że powinniśmy dziś grać nie najlepszą drużyną na jaką nas stać, tylko tą najbardziej obiecującą. Pierwsze skrzypce w Reprezentacji muszą grać już dziś Sadlok, Glik, Małecki (jak wróci do formy), Grosicki, Rybus, Błaszczykowski, Brożek, Lewandowski. Liderem drużyny/kapitanem i jej centralną postacią powinien zostać Obraniak (nie będzie lepszego piłkarza od niego w ciągu dwóch lat) i ogrywać, ogrywać, ogrywać. Zamiast tego pachnie mękami z Żewłakowem (nie mam już siły patrzeć na jego tłumaczenia), Kosowskim, pewnie zaraz Bandrowskim, Lewandowskim, Dudkiem, Kokoszką, Rzeźniczakiem i innymi paralitykami. Nie mamy zbyt wielu dobrych piłkarzy, ale kilku z nich coś sobą obiecuje i to pod nich powinna być ta reprezentacja budowana. Na razie jest prowizorka.