czwartek, 31 lipca 2008

Beitar - Wisła 2:1

Nie wiem, czy ktokolwiek z zawodników Wisły wie jak to sie stało, że przegrali wygrany mecz. Ja naprawdę nie wiem jak to się stało. Wisła poza kilkoma błędami Baszczyńskiego (bardzo nierówny mecz) i Pawełka była w nim absolutnym suwerenem. Sytuacją, która rozstrzygnęła losy meczu był pad Sobolewskiego, który cwaniactwa uczył się chyba w PRLu. Dotknięcie było, ale metr przed polem karnym. Gdyby wtedy upadł byłby wolny i jakaś kartka dla Izraelczyka, kto wie czy nie czerwona. Polak jednak wolał podbiec metr do pola karnego i zamiast strzelać na bramke, co wyraźnie widać było możliwe teatralnie upadł. Totalne kuriozum. Wisła stanęła i w tej samej akcji straciła bramkę wyrównującą. Przypomina sie nieuznany gol w Atenach, gdzie także w tej samej akcji stracili gola. Czy kiedykolwiek się nauczą, że gra się do gwizdka? Że groźne kontry się przerywa?

Sam mecz był w wykonaniu Wisły całkiem niezły. Widać, że Skorża coś z nimi robi na zgrupowaniach, że czegoś ich uczy (kombinacyjne wykonanie rzutu rożnego, majstersztyk). Przynajmniej do straconej bramki i do pewnego momentu po jej straceniu. Sytuacje były i co ciekawe to nie Brożek tym razem był królem marnowania. Bardzo słabo się prezentuje obrona, coś z czym wydawało się Wisła nie ma problemu. Cleber kolejny raz w pucharowym meczu zaprezentował sie fatalnie. Przy pierwszej bramce to właśnie on zawalił, wyraźnie lekceważąc nacierającego piłkarza Beitaru. Przy drugiej mimo, że większą wine ponosi Cantoro, to także Cleber ponosi część winy, nie przechodząc do krycia wchodzącegpo w pole karne zawodnika. Nawet poza tymi sytuacjami grał bardzo niepewnie, wiele niedokładnych podań, piłek wybijanych na oślep. Najsłabsze ogniwo Wisły. Baszczyński jak pisałem bardzo nierówno, w ofensywie był chwilami naprawdę niezły, w defensywie wiele jednak błędów. Podobnie Piotr Brożek, który jeszcze sporo się uczyć musi gry na obronie. Cantoro póki miał siły, grał bardzo dobrze. Jednak około 60minuty zaczął się jego kryzys, który jak wiemy zaowocował stratą bramki. Takie rzeczy trener musi wiedzieć i musi dokonywać zmian. Pomijam nawet fakt, że nie było w zasadzie kogo wpuścić, ale ktoś siedział na tej ławce i biegać chyba umie? Sobolewski poza tą feralną sytuacją bardzo dobry w destrukcji i w sumie zaliczył poprawny mecz. Jirsak to samo, kilka naprawdę znakomitych kombinacji z jego udziałem i znakomite dośrodkowania. Szykuje się lider tego zespołu. Zieńczuk, cóż, znów spalił się w ważnym meczu. Nie zagrał może fatalnie, ale zdecydowanie zbyt mało widoczny, zbyt mało go było z przodu. Pozostała dwójka najlepszych zawodników na boisku Boguski i Brożek. Drugi zagrał znakomity mecz, ale jednak widać, że brakuje mu partnera. Jeśli Wisła kupiłaby kogoś przyzwoitego do ataku, w lidze na pewno nie byłoby na nią mocnych, a puchary stałyby otworem. Tak, wiele jego wysiłków się marnuje. Boguski, gdyby wykorzystał stuprocentową sytuację byłby pewnie graczem meczu, tak jego występ pozostawił spory niedosyt. Ale postępy czynione przez niego są naprawdę warte uwagi. Zmiany wniosły trochę ożywienia, szkoda, że Niedzielan nie zdecydował się strzelać z prawej nogi. Został nam Pawełek, który poza błędami, po których nic się złego nie stało, zagrał przyzwoicie. Pierwsza bramka nie była jego winą, mimo, że był trochę źle ustawiony.

Mecz powinien się zakończyć dwubramkowym zwycięstwem Wisły. Tak w rewanżu to Wisła musi atakować, Beitar przyjedzie grać z kontry, z której będzie o wiele groźniejszy niż z gry pozycyjnej. Naprawdę różnie może być, nawet wysoka wygrana Wisły jest możliwa bo Beitar to bardzo przeciętny zespół. Pokpili sprawę strasznie...