wtorek, 9 września 2008

Skorży niewiara w Brożka

Zaczęliśmy rozmawiać, zapytałem czy mu się podoba Kraków itp. A on zapytał o Brożka. Od kiedy robi takie postępy, jak on trenuje i jaki ma charakter. Powiedziałem mu jednak, że nie jest zawodnikiem na Barcelonę i żeby sobie nim głowy nie zawracał. Powiedziałem mu po prostu prawdę, że wydoroślał i za moment będzie jednym z najlepszych polskich piłkarzy.
Tak się wypowiedział w wywiadzie dla Dziennika Maciej Skorża. Macham ręką na fakt, że Skorża to kumpel Dyzmy Michniewicza i wmawiam sobie, że mało mają ze sobą wspólnego. Ale takie wypowiedzi trochę temu przeczą. Trener, który jest jednym z pewniaków do prowadzenia reprezentacji Polski w niedalekiej przyszłości okazuje się ma wielkie kompleksy i to wobec początkującego trenera z Hiszpanii, który co czas pokaże będzie tylko epizodem w historii Barcelony. Ktoś powie nie, to tylko realia, gdzie Brożek i Barcelona. Czyżby? Czy Brożek nie dałby sobie rady w Barcelonie? To tylko zależy od niego, nie od Skorży i jegi opinii to po pierwsze. Po drugie to prawda, ze jako gwiazda witana na lotnisku przez tysiące fanów trafić tam nie ma szans. Ale jako zawodnik wpadający w oko podczas pojedyńczego spotkania owszem ma (Sławomir Wojciechowski był w Bayernie przecież i gdyby nie kontuzja mógł tam pograc rok, nawet dwa dłużej). Miałby też szansę się tam utrzymać, jeśli tylko będzie dostatecznie umotywowany i zdeterminowany. Co prawda Brożek wypowiedział się, że nie czuje sie na siłach zagrać w Barcelonie (w tym samym Dzienniku), ale rola trenera jest trochę inna. On powinien wierzyć w piłkarza bardziej niz on w siebie, dodawać mu wiarę i pewność.

Taka czołobitna postawa charakteryzuje całą polską piłkę. Pamiętam było mi miło, gdy Engel powiedział, że jadą po Mistrzostwo Świata. Przez jakiś czas w to wierzyłem, bo kadrowo nie prezentowaliśmy się wcale źle. Mieliśmy Olisadebe, który miał zostać gwiazdą Mundialu, młodego Żurawskiego, o którym wtedy nikt nie wiedział, że jest tak bardzo strachliwym zawodnikiem, czy będącego na fali Krzynówka. Potem przyszło powołanie dla Sibika, kłótnie o premie, zupki Knorra. Engel przynajmniej próbował przełamać niemoc mentalną, wmówić, że jedziemy po coś więcej (Leo niby tez coś tam plumkał, ale widząc jego kadrę w jakikolwiek sukces nikt nie wierzył). Skorża z drugiej strony obawiam się jechał na mecz na Nou Camp po lekcję i mecz ten Wisła przegrała jeszcze przed jego początkiem.

Uważam Maćka Skorżę za bardzo utalentowanego trenera. Poskładał do kupy Wisłę, odblokował Broża i Boguskiego, ustabilizował Głowackiego. Osobiście wolałbym by unikał takich niefortunnych wypowiedzi jak wyżej.