wtorek, 18 listopada 2008

Balony Beenhakkera

Największy trener ze stąpających po polskiej ziemi szczyci się promowaniem piłkarzy. Rzeczywiście, w czasie swojej dwuletniej pracy z kadrą wypromował wielu zawodników, jednak jak postaram się zaraz udowodnić piłkarze ci zyskiwali na tym jedynie finansowo, a sportowo zawsze byli tytułowym balonami, które zawsze pękały, gdy zderzały się z prawdziwą rzeczywistością futbolową.

1. Numero uno oczywiście słynny Rado Matusiak. Wyróżniający się piłkarz ze słabej polskiej ligi nie chciał słyszeć o transferze do najlepszych polskich klubów, tylko za radą mentora poszedł podbijać świat. Poobijany fizycznie i psychicznie wylądował za rekomendacją Leona w Holandii, gdzie długo oczy przecierali jak mogli za zawodnika przyjmującego piłkę na dwa metry zapłacić prawie 2 mln Euro. Wróble ćwierkają, że tym transferem zamknął sobie Leon rynek holenderski i nikt juz nie chce tam słyszeć o rekomendacjach Holendra, ale przecież to nie ma znaczenia. Polaków i tak tam nigdy mocniej nie chciano. Po przygodzie w Holandii zawodnik był dalej ciągnięty za uszy, aby mógł pojechać na Euro i oglądaliśmy krakowską komedie pomyłek pod tytułem Nie Tak Się Umawialiśmy. Koniec tej przyznajmy filmowej historii o kopciuszku znamy. Radek zajmuje się dziś wielkim biznesem i z piłka nie chce mieć nic wspólnego...

2. Pozycja druga to co ciekawe znów zawodnik związany z krakowską Wisłą. Tym zawodnikiem jest oczywiście Wojciech Łobodziński, prawoskrzydłowy bez szybkości, bez zwodu, z tylko poprawnym dośrodkowaniem. Naprawdę tu trzeba oddać cesarzowi co cesarskie, bo napompowanie takiego średniego zawodnika to sztuka nie lada. W reprezentacji ma już bodaj 20 występów i ani jednego choćby poprawnego. Strzelił bramkę Czechom w towarzyskim meczu i to chyba przypieczętowało jego wyjazd na Euro, bo wcześniej nie pokazał w niej dosłownie niczego. Nieładnie jest zaglądać do portfela, ale Łobodziński jest w trójce najlepiej zarabiających piłkarzy Wisły, a piłkarsko na obecną i pewnie przyszłą chwilę plasuje się na 15stym miejscu. Ostatnie spotkania pokazują, że Skorża woli wystawić do składu młokosa Patryka Małeckiego (całkiem słusznie) kosztem ulubieńca Leona. Wisła środków na wysokie pobory ma na 2ch, może 3ch zawodników i dziś wśród pobierająch jest wiecznie kontuzjowany Niedzielan i wlaśnie Łobodziński. Wisła jednak do tego jest przyzwyczajona, wcześniej mając Kużbę i Dawidowskiego...

3. Tu stawiam na jednego z moich ulubieńców, Rogera Guerreiro, Brazylijczyka z polską techniką. No, może przesadzam, ze dwie sztuczki zna, nieważne, że jeszcze NIGDY nie przyniosły one choćby jednej bramki. Zgadzam sie z opinią brazylijskich dziennikarzy, że ten piłkarz ma po prostu spore braki techniczne. Jeden z nich nawet wyraził opinię, że Roger jest po prostu drewniany i dlatego w Brazylii był rzucany po wielu pozycjach, podobno najlepiej grał na lewej obronie! Także w Hiszpanii, w Celcie Vigo pamiętany jest jako jedna z większych pomyłek tego zespołu. Krzywdę temu piłkarzowi zrobili dziennikarze pisząc, że miał dobre Euro, no ale skoro wystarcza im bramka z metrowego spalonego i wyróżnianie się na tle najsłabszej drużyny w całym turnieju do takiej opinii to ich sprawa. Uważam, że naturalizacja Rogera to był efekt desperacji Holendra. Po prostu po meczach towarzyskich wpadł w panikę i postanowił naturalizować najlepszego obcokrajowca z polskiej ligi. Tak padło na Rogera. Szkoda, że Kalu Uche był już wtedy w Hiszpanii...

4. Tu stawiam na parkę z Zabrza, Michał Pazdan i Tomasz Zahorski, przyznacie duet nie do pogardzenia. Do pierwszego tak naprawdę nie można mieć większych pretensji. Został powołany pojechał, pokopał na treningu, mentor uznał, że ma jechać na Euro nosić ręczniki to pojechał. Drugi to inna historia, bo to balon równie mocno napompowany co Łobodziński. W ubiegłym roku jak sam wielokrotnie się wypowiadał chciał podbijać Europę i mieszał ofertami z Bundesligi. Obecny sezon to wszystko weryfikuje, bo synek Beenhakkera ma jedną bramkę (strzeloną z 1 metra) i co najważniejsze gra ponad wszelką miarę beznadziejnie. Wypada się spytać Henryka Kasperczaka, czemu w sytuacji, gdy Górnik stoi na krawędzi katastrofy wciąż stawia na to indywiduum. Inna sprawa, że Górnik nie ma kogo fizycznie wstawić za niego...

5. Tu jest kandydat na podobny balon co te przedstawione wyżej, a mianowicie Łukasz Garguła. Zawodnikowi temu się w przyszłym roku kończy kontrakt i jako, że jest pewniakiem w kadrze Leona to zapewne do walki o niego staną najlepsze polskie kluby (ciekawe czy Legia mając Iwańskiego i Gize się włączy). Patrząc na potrzeby polskich klubów to Wisła najbardziej potrzebuje ofensywnego środkowego pomocnika jakim tylko z nazwy jest Garguła. Z nazwy, bo środkowy pomocnik powinien dużo biegać, a Garguła zdrowia ma na 20 minut. Poza tym będący w kadrze Wisły Jirsak to zawodnik prezentujący wyższy poziom, a do tego jeszcze sporo młodszy. Oby Wisła i jej działacze wyciągnęli wnioski z transferu Łobodzińskiego, i oby nie zakontraktowali kolejnego pupilka Holendra.